W najnowszym wydaniu Plusa Minusa Rzeczpospolitej tematem okładkowym jest tematyka coachingu, psychologii i rozwoju osobistego. Trzeba przyznać, że jest to jeden z najsilniejszych medialnych głosów krytyki, której negatywną ocenę oddaje hasło z okładki – „Nowa wiara korpoludków”. Bogusław Chrabota, redaktor naczelny, w swoim wstępniaku nie zostawia suchej nitki na praktyce coachingu i innych formach wsparcia indywidualnego rozwoju. Coachów nazywa „hochsztaplerami”, „codotwórcami”, a ten rodzaj wsparcia „nowoczesnym szamanizmem”.

coaching foto

Można zarzucić tej krytyce – jak każdej – nadmierne upraszczanie i uogólnianie. Każdy z nas opiera się na swoich własnych przekonaniach i doświadczeniach. Jednak cieszę się, że Rzeczpospolita wzięła na warsztat ten właśnie temat. Wyjaśnię dlaczego.

Po pierwsze, opisywana przez Bogusława Chrabotę historia była formą nadużycia. W swoim wstępniaku opisał własne (lub osoby bliskiej) doświadczenie w okresie psychicznego dołka. Przedstawione zachowanie rzekomego coacha, umawiającego się w knajpie i przedstawiającego swoją ofertę w formie zapisu na barowej serwetce, jest po prostu nieprofesjonalne. Jeśli osoba taka obiecuje pomoc, mówiąc – pośrednio lub bezpośrednio – że dzięki jej wsparciu człowiek wyjdzie na prostą, jest sprzeczne z istotą coachingu i psychoterapii. Dobrze, że taka praktyka została podana opinii publicznej, bo dzięki niej możemy dowiedzieć się, czym coaching tak naprawdę nie jest.

Drugim powodem do zadowolenia jest powód etyczny. Bardzo wysoka cena usługi (wskazywana przez naczelnego), aktywne docieranie do osoby cierpiącej (potencjalnego klienta) z dużą intensywnością w celu przekonania jej do rozpoczęcia procesu jest etycznie wątpliwe. Jakiś czasu temu miałem przyjemność wspierać przyjaciół ze stowarzyszenia Fizjoterapia Polska, którzy starają się przekonać decydentów do ustawy o zawodzie fizjoterapeuty, pomagającej profesjonalizować zawód przez jasno zdefiniowane ambitne wymagania wobec adeptów fizjoterapii. Jedną z przyczyn takiego działania jest fakt psucia rynku przez osoby nazywające siebie same „rehabilitantami”, „fizjoterapeutami”. Warto zaznaczyć, że robią tak po ukończeniu często kilkudniowych szkoleń. Oferują pacjentom dziwaczne usługi „świecowania”, „bioenergoterapii”, czy inne usługi przypominające bardziej czary i magię niż metody leczenia. Stowarzyszenie przygotowało nawet specjalny raport pokazujący skalę takich praktyk. Skandal etyczny polega na tym, że pacjent w cierpieniu, mający za sobą lata konsultacji i rehabilitacji, załamany psychicznie, łapię się każdej obietnicy dającej mu nadzieję. Jest łatwy do manipulacji. Sytuacja fizjoterapii i opisywanego w magazynie coachingu nie jest taka sama. Jednak widzę w nich pewną analogię.

Po trzecie, nie podoba mi się budowanie przekazu, że coaching to religia korpoludków. Sam pracuję w korporacji i z własnego doświadczenia wiem, jak bardzo skuteczną formą wsparcia może być skorzystanie z coacha czy mentora. Jednak i w tym jest coś na rzeczy, choć zupełnie nie odnosi się to do korporacji, dbających zazwyczaj o bardzo wysokie standardy. Powiem coś, co nie będzie dobrze odebrane w gronie coachów. Otóż moda na coaching i jej komercjalizacja bierze się w pewnym stopniu z tego, że poddanie się psychoterapii wciąż społecznie stygmatyzuje. Psychoterapię, doradztwo psychologiczne, czy poprostu konsultacje z psychologiem zastąpiono więc dobrze brzmiącym coachingiem. Ujemna strona tej komercjalizacji polega na bardzo wysokich stawkach, o których od czasu do czasu słychać. Pisze też o tym Rzeczpospolita. Niedawno szukałem dla siebie warsztatu. Oferowany przez środowisko coachów warsztat weekendowy kosztował sporo powyżej 3 tysiące złotych. Podobny warsztat w renomowanym ośrodku psychologicznym kosztuje połowę tego. Trudno mi to zrozumieć.

Między innymi z takich powodów wybrałem drogę kształcenia i rozwoju własnych umiejętności w środowisku psychologów, a najlepiej tych skupionych w Polskim Towarzystwie Psychologicznym, którego sam jestem członkiem. Czy to daje pewność wysokiej jakości? Nie. Jakość zawsze zależy od człowieka. Daje jednak gwarancje przestrzegania podstawowych reguł, elementarnej wiedzy o sferze poznawczej, emocjach i zachowaniu człowieka i rzetelności stosowanych narzędzi.

Warto zapoznać się tematem przewodnim tego magazynu także dlatego, że w tekście autorstwa Eweliny Pietrygi wiele z tych wątków jest wyjaśnionych i komentowanych przez ekspertów, np. prof. Krzysztofa Wójtowicza z Zakładu Filozofii Nauki UW, dr Joannę Żukowską z SGH. Raz jeszcze podkreślę: temat przewodni wzięty na warsztat przez Rzeczpospolitą jest ważnym i potrzebnym głosem w dyskusji.

[zdjęcie pochodzi z serwisu www.pixabay.com]